Wszelakie glinki bardzo polubiłam od momentu, gdy jakiś czas temu poznałam jedną , miałam ochotę póżniej na poznanie kolejnych.
Tak fajnie złożyło się, że do dnia dzisiejszego poznałam ich już kilka /różnych marek/.
Dzisiaj w roli głównej wystąpi Glinka Ghassoul, czytając opinie na blogach dziewczyn byłam niezmiernie ciekawa, jak sprawdziłaby się, zwłaszcza na moich włosach .
Dzisiaj już to wiem i podzielę się moimi spostrzeżeniami .
"Glinka Ghassoul posiada unikalne działanie oczyszczające. Może być stosowana jako naturalny szampon do włosów, w roli żelu do łagodnego mycia twarzy i ciała, a także w formie maseczek oczyszczających.
Szczególne działanie glinki Ghassoul polega na znakomitym efekcie oczyszczającym poprzez absorpcję zanieczyszczeń, nie zaś poprzez rozpuszczanie charakterystyczne dla detergentów. Glinka Ghassoul myje w sposób delikatny, nie pozbawiając włosów i skóry minimalnej, zdrowej powłoki lipidowej.
Stosowanie glinki Ghassoul zamiast syntetycznych kosmetyków oczyszczających normalizuje funkcjonowanie tkanek, redukuje podrażnienia, normalizuje wydzielanie sebum, redukuje przetłuszczanie się.
Glinka jest szczególnie polecana do pielęgnacji cery i włosów tłustych i mieszanych, ale może być stosowana także w przypadku cery i włosów suchych."
Glinka Ghassoul z Manufaktury Kosmetycznej (INCI: Maroccan Lava Clay) to produkt w pełni naturalny, bez żadnych dodatków, importowany bezpośrednio z Maroko.
Glinka - dla podniesienia komfortu stosowania - ma postać sproszkowaną.
Przygotowanie jej jest niezmiernie proste, odmierzamy odpowiednią porcję glinki, póżniej dolewamy troszkę wody i mieszamy wszystko razem .Konsystencja według własnych upodobań i wygody w użytkowaniu.
Dodałam też kilka kropelek olejku arganowego .
Tak przygotowaną "miksturę" nakładam zarówno na włosy, twarz, jak i dekolt / na włosy ciut rzadszą robiłam, aniżeli na inne części ciała .
Jako,że moje włosy mają tendencję do przetłuszczania się ...bez wahania użyłam glinki do umycia włosów . Miałam ciut obawy, jak to wszystko się zakończy / w sensie np. przesuszenia włosów/.
Efekt "po" był ciekawy i fajny.Włosy zostały idealnie oczyszczone, czuć to było bardzo dobrze, stały się aż skrzypiące, więc zwilżyłam je lekko olejkiem arganowym .
Stosowanie raz na jakiś czas na pewno wyjdzie na dobre włosom :)
Myślę,że zostawię sobie jeszcze jakąś porcję/ może dwie /do umycia włosów, resztę wykorzystam dla dobrej pielęgnacji ciała, gdyż raz skusiłam się umyć i ciało pod prysznicem i mogę nawet napisać,że ta glinka ma działanie leciutko peelingujące/ albo to takie dobre oczyszczanie tylko jest , w każdym razie skóra jest bardzo fajna, delikatna , nawilżam ją wtedy jakimś dobrym balsamem dodatkowo:)
Maseczka nałożona na twarz jest również świetnym sposobem dla oczyszczenia skóry, nadania jej miękkości i gładkości oraz co ważne również moja skóra wydziela po stosowaniu takich glinek mniej sebum - lubię to :)
Ale to nie wszystko , gdyż poznałam jeszcze dwa inne produkty i o nich napiszę wkrótce :)
W sklepie Manufaktura kosmetyczna cena za 250 g glinki wynosi 25 zł.
Znacie taką glinkę ?
Tej glinki jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńJa mam maseczkę z glinką marokańską, którą można stosować do twarzy i włosów, ale na włosach u mnie spisała się kiepsko. Włosy były szorstkie no i tak nie ładnie wyglądały. Ciężko w ogóle było ją zmyć z włosów, dlatego do włosów już nie stosuję żadnych glinek, bo nie chcę się denerwować :P Do twarzy spisuje się w porządku :) Tej oczywiście nie miałam :)
OdpowiedzUsuńTo prawda,że zmywanie jej z włosów musi trwać chwilkę dłużej, aniżeli innych produktów ;)
Usuńbardzo lubię glinki tej firmy, mam jeszcze zieloną
OdpowiedzUsuńMuszę ją dorwać ;)
OdpowiedzUsuńna włosy bym nie nałożyła.. ;) Ale kurcze nie lubię się bawić takimi maskami glinkami proszkowanymi ;)
OdpowiedzUsuńOna jest delikatna i działa nie pozbawiając włosów i skóry minimalnej, zdrowej powłoki lipidowej. Ja lubię bardzo tak samodzielnie przygotowywać sobie takie produkty :)
UsuńJa nie miałam żadnej glinki :)
OdpowiedzUsuńLubię ghassoul :) ale najbardziej na twarz :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńlubię robić na włosach "glinkowe maseczki" co jakiś czas....moje włosy mniej się przetłuszczają i są zdrowsze :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie potrafię się przekonać do glinek, choć one coraz to więcej zdobywają pochlebnych opinii
OdpowiedzUsuńSuper blog bardzo ciekawy: )
OdpowiedzUsuńMiło tu u Ciebie, na pewno będę tu wpadać częściej : ) Może obserwacja za obserwację?
http://toloveyourselff.blogspot.com/ ZAPRASZAMY:)
Maseczki z glinki aplikuję wyłącznie na twarz i również dodaję do nich kilka kropli olejku arganowego ;) I jestem jak najbardziej zadowolona z ich działania :)
OdpowiedzUsuńKolor ma przyjemny, kojarzy się z jedzeniem :)
OdpowiedzUsuńO zastosowaniu na włosy pierwszy raz słyszę :)
OdpowiedzUsuńmam taką glinkę od Nacomi - przyjemnie się spisuje :)
OdpowiedzUsuńNie miałam i pierwszy raz czytam o takiej glince na włosy.
OdpowiedzUsuńNa twarz spoko, ale na włosy? Nigdy bym się nie odważyła - już widzę te suche paździerze :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystkie glinki, ale na włosy jeszcze nie stosowałam... zazwyczaj na twarz lub ciało.
OdpowiedzUsuńTakiej glinki jeszcze nie stosowałam :)
OdpowiedzUsuń